Panowie - przeczytałem chyba wszystkie postulaty, opinie, problemy i wymagania, o których tutaj pisaliście.
Może nie startowałem za często, ale wynikało to głównie z przyczyn osobistych, niż braku chęci - mimo wszstko przedstawię moją perspektywę.
Jak zacząłem w ogóle startować ? - Mały z jego bratem powiedzieli - dawaj Levis, w amatorach jest lajt, można się pościgać na luzaku bez spiny.
Myślę sobie, chujowo jeżdżę, w sumie jak latam, to walczę tylko z tym, żeby się nie zabić, ale co mi tam - trzeba spróbować.
Następnie przyszła kalkulacja - czy to się właściwie opłaca??? z moich wyliczeń wyszło, że 500 zeta na rundę na poziomie "for fun" powinno wystarczyć. Co więcej, jest to jedna z najtańszych opcji, jeżeli chodzi o sporty motorowe...
Wpakowałem syfa na przyczepkę, zadrutowałem na miejscu i poszedł. Było o tyle zajebiście, że faktycznie poziom w amatorach, był taki, że byle świeżak mógł jechać bez stresu, że ktoś go z tyłu zabije.
Najważniejsza była atmosfera, pomoc innych, rady i oglądanie szybszych. Wspólne wieczory i nocki - po prostu atmosfera nie do opisania. To było w roku hmm 2014 lub 2015 ?
Potem niestety atmosfera się zaczęła psuć, zaczął się wyścig zbrojeń, poziom poszedł mocno do góry - nie tylo w klasie amator. Wg mnie poszedł na tyle do góry, że osoba, która nigdy nie brała udziału w zawodach i jeździ tylko po ulicy, może mieć kłopot, żeby nawet spróbować...
To tyle tytułem wstępu, teraz do rzeczy...
Maniek mówi, że to sport, że trzeba rywalizować, poświęcić się, trenować, zapierdalac, nie żałować hajsu - oczywiście ma to sens. Tylko wtedy będzie się ścigać 12 osób w Polsce w jednej klasie - chyba nie o to chodzi...
Zawody powinny być dla wszystkich i tak powinny być przygotowywane. Klasa street - wg mnie totalnie nieporozumienie. Poziom wysoki, ale frekwencja niższa od tej w amatorach mówi sama za siebie... Z resztą to jest supermoto, czyli połaczenie ON z OFF road i w takiej formule powinno się startować...
Dzielenie zawodników na ON i OFF, tylko paraliżuje cały system.
Trawer wspomniał o dzieciach - to też beton niezły sprezentował PZM... Myślę, że spokojnie tacy 12latkowie mogliby startować w grupie amator, oczywiście w innej klasyfikacji Junior czy coś.
Temat hałasu - no k***a Panowie - jeżeli ktoś przejeżdża obok nie i jego wydech zmienia mi kąt kamerki na kasku to chyba coś jest nie tak... Mam rozumieć, że jak ktoś nie zapierdoli terroru wydechem, tak, żeby sparaliżować przeciwnika, to ma mniejsze szanse...
Tutaj powinno być krótko i stanowczo - dwa pomiary. Pierwszy wstępny, jeżeli ok, to dostajesz nalepkę. Drugi końcowy - jak nie dasz rady, to nie startujesz - koniec.
Dodatkowo, jak ktoś zJanuszuje i badanie przejdzie, a potem wyjmie z wydechu pięć gąbek drucianych do szorowania garów i na torze, znowu 125db - taki pacjent powinien być ściągany, wywalony z aktualnych zawodów i z kolejnych jako kara...
Kolejnym problemem w przeszłości było wciśnięcie PITów do naszych rund. Rozumiem, że to finansowo bardziej się opłacało organizatorom itd. Ale pod wieloma względami, PITy były uprzywilejowane (łacznie z klasą street).
Np klasa Amator - jeden wyścig. No tak - jak się nie podoba, to możesz spierdalać. No i pewnie z 10-15 osób powiedziało - to spierdalam, a Wy sobie sami róbcie frekwencję ch*j wie z czego...
Spadł deszcz, trochę błota - ojojojoj - ch***a, zamykamy teren, bo się panowie jeszcze połamią (przy okazji nie pobrudzimy asfaltu, żeby Panowie ze street i PIT jechali komfortowo)... Polecam filmiki SM z zawodów 2012-2013 jak kiedyś jeździli Panowie w terenie jak padało... Jakoś nikt, sobie nic nie zrobił...
reklama czy sponsoring zawodniczy ??? zejdźmy na ziemię, chyba jedyny sposób sponsoringu to "ZAWÓD SYN" - nie obrażająć nikogo - takie są realia. Sport niszowy, więc i zainteresowanie sponsorskie prawie zerowe...
Dlatego uważam, że powinno się traktować tę dyscyplinę jako rozrywkę i sposób na fajne spędzenie wolnego czasu.
Przy obecnej sytuacji, to sporo osób woli się po prostu ustawić na Radomiu czy Kisielinie i tam pocisnąć sobie trening, niż jechać na zawody - a powinno być na odwrót, tak jak było np u mnie - czekałem na każdą kolejną rundę jak na rozdawanie prezentów w Boże Narodzenie...
Czy da się to naprawić - wg mnie przez PZM nie ma żadnych szans, ale to absolutnie żadnych. Idealnie było to widać, jak w tym roku "odrzucono" rundę na Bemowie przez brak linii czy czegoś tam, gdzie rok wcześniej odbyły się tutaj zajebiste zawody, z dużą frekwencją, mimo 3 stopni na dworze...
Pewnie zaraz zacznie się gadanie - Levis, pierdolisz, a nic nie jeździsz, nie ćwiczysz, nie rozwijasz się. W sumie moge się nie wpierdalać, bo faktycznie ostatnio mało uczestniczyłem, ale na pewno nie dlatego, że nie miałem ochoty...
Ja jestem za założeniem stowarzyszenia/klubu Motoklub Polska - starać się odbudować dyscyplinę bez PZM, tak jak to jest np w drifcie... Można postarać się o dofinansowanie w ramach rozwoju dla młodzieży itd.
Jak ktos dotrwał do końca moich wypocin, to podziwiam i gratuluję determinacji... Pozdro
MOTOFREAK - BARTOSZ KOWALEWSKI - Serwis motocyklowy inny niż wszystkie
myjka ultradźwiękowa
https://motofreak.waw.pl/
Aprilia SXV 450