Jak narodziły się wasze supermoto? (Strona 4 z 4)

Moja torba DRZ urodzila sie jako DRZ bez E, bo trzeba ja kopac(zreszta lubi to suka ;) ). Pozniej jakis angol wpakowal w nia mase funciszy.
Nastepnie trafila do polanddi gdzie znalazl ja i  kupil ja Brzozrider a ja za nia zaplacilem.

Wyglada tak:
[url]http://bikepics.com/members/chichio/03drz400/[/url]

Jedyne rzeczy ktore do niej kupilem to: pompa magury od SMRa, przewod w oplocie i oczywiscie kolka enduro.
Pompka magury w polaczeniu z tarcza i zaciskiem motomaster gra jak ta lala.
Calosc zasila keihin fcr w wersji hardcore czyli bez zbednych wezykow. Zlote fele z czerownymi pistami powoduja wstyd u plastikowcow jak ludziki robia sobie zdjecia z DRZta a nie z ich furami ;p
Torowo to moze ja ogarniam w 50%. DRZta zostaje ma jeszcze moje 50% na ten sezon ;)

ps. Snow nawiazujac do Twoich zwyczajow 1 crash na sezon i jedno moto na sezon na zyletki to chyba chcesz zeby tradycji stalo sie w tym sezonie zadosc prawda ?   :D:D:D:D:D:D:D:D:D

Pierwsze supermoto narodziło sie z ciekawości, taki był początek.
Byłem przez dłuższy czas zatwardziałym endurowcem, nigdy nie latałem po asfalcie i chyba zacząłem cierpiec na syndrom psa biegajacego na łańcuchu wokół budy.
Kupiłem XR 650R enduro. Koledzy opowiadali mi cos o SM, padła decyzja-przerabiam.
Kupiłem koła, do tego opony, dętki. Na początku chwilę latałem na przednim hamulcu enduro-okazało sie to całkowitym nieporozumieniem, kupiłem dość szybko tarczę 320 mm, do tego zmieniłem klocki na miekkie bo oryginalne enduro paliły się (tzn ścislej-szkliwiły się), zacisk zostawiłem seryjny tylko dałem go przez adapter. I własciwie tyle, żadnych zmian w zawiasie nie robiłem. Szczerze mówiąc to z motocykla średnio zadowolony byłem, ani to na tor, ani do turystyki, a wariowanie po miescie to nie moja bajka-sprzedałem, szczególnie że kończyłem w zasadzie przygodę z enduro.
Następny motocykl kupiłem juz bardzo prosto, bez przeróbek. Po prostu wziąłem fabryczne SM, ale to juz raczej wiedziałem czego chce, nie szarpałem sie miedzy dylematem jazda codzienna/miasto czy jazda po zamknietych obiektach, amatorsko-sportowa. No i do tej pory jestem bardzo zadowolony z wyboru, nie zmieniłbym tego.
Na jesieni zdazyłem odkryć zę SM daje mi nowe wrażenia też w delikatniejszym gatunku enduro, zaczałem jeździć trasami które kiedyś omijałem, o których nie miałem pojęcia. Nie zdawałem sobie sprawy jak ładnie rejon 3city jest udekorowany siatką szutrowych, piaskowych i gruntowych dróg, gdzie jest fun i nei trzeba sie ganiać z gajowymi, po legalu i fajnie ;)

Pierwsze moje Supermoto kupiłem w sumie trochę przypadkowo. Po rozbiciu własciwie nowiutkiego Z1000 o samochód a potem po dobiciu go wypionowaniem stwierdziłem że nie stać mnie na drugi taki nowy motocykl (ubezpievczalnia szwankwała z wypłaceniem kasy), a że nie chciałem kupować używki - a znowu prawie nowy pojazd - wybór padł na DRZte. Miałem 2 lata wczesniej XT 600 E, wiec z jednocylindrówkami byłem zaznajomiony. Nie widziałem żadnych minusów takich sprzętów i wiedziałem że fun z jazdy spokojnie zrównoważy braki konne. Wybór okazał sie słuszny. 2 lata na drzecie dały mi wiecej niż 6 lat na innych motocyklach. Sprzęt okazał sie jednak niewystarczajacy - głównie chodziło o hamulce, a i silnik mógłby mieć 10 km wiecej i wybór padł na KTM LC4 Supermoto. Nim cieszyłem sie pół roku, po czym stwierdziłem z przykrością że jest to motocykl do niczego. Ani hardcore, ani wygodny do jazdy we dwoje, ani lekki ani bezawaryjny. Sprzedałem. Kupiłem Afrę. miałem kupić od razu też SMa, ale afra okazała sie skarbonką, szykował sie wyjazd we dwoje za granicę na wakację i kasa na sma znikła gdzieś w chorwacji. Od kwietnia - czyli miesiąca sprzedaży LC4 minęło trochę ponad pół roku i w garażu stanęła DRZ 400 E w wersji SM, czyli baza do budowy motocykla z wyglądu zbliżonego do tego co posiada radzio. A wiec w tym sezonie, po zamontowaniu nowych kółek, hamulców i poprawek wizualnych, wściekał się będę na powrocie do przeszłości czyli DRZ 400.
tyle ode mnie