Pierwsze supermoto narodziło sie z ciekawości, taki był początek.
Byłem przez dłuższy czas zatwardziałym endurowcem, nigdy nie latałem po asfalcie i chyba zacząłem cierpiec na syndrom psa biegajacego na łańcuchu wokół budy.
Kupiłem XR 650R enduro. Koledzy opowiadali mi cos o SM, padła decyzja-przerabiam.
Kupiłem koła, do tego opony, dętki. Na początku chwilę latałem na przednim hamulcu enduro-okazało sie to całkowitym nieporozumieniem, kupiłem dość szybko tarczę 320 mm, do tego zmieniłem klocki na miekkie bo oryginalne enduro paliły się (tzn ścislej-szkliwiły się), zacisk zostawiłem seryjny tylko dałem go przez adapter. I własciwie tyle, żadnych zmian w zawiasie nie robiłem. Szczerze mówiąc to z motocykla średnio zadowolony byłem, ani to na tor, ani do turystyki, a wariowanie po miescie to nie moja bajka-sprzedałem, szczególnie że kończyłem w zasadzie przygodę z enduro.
Następny motocykl kupiłem juz bardzo prosto, bez przeróbek. Po prostu wziąłem fabryczne SM, ale to juz raczej wiedziałem czego chce, nie szarpałem sie miedzy dylematem jazda codzienna/miasto czy jazda po zamknietych obiektach, amatorsko-sportowa. No i do tej pory jestem bardzo zadowolony z wyboru, nie zmieniłbym tego.
Na jesieni zdazyłem odkryć zę SM daje mi nowe wrażenia też w delikatniejszym gatunku enduro, zaczałem jeździć trasami które kiedyś omijałem, o których nie miałem pojęcia. Nie zdawałem sobie sprawy jak ładnie rejon 3city jest udekorowany siatką szutrowych, piaskowych i gruntowych dróg, gdzie jest fun i nei trzeba sie ganiać z gajowymi, po legalu i fajnie ;)
Husqa SM 450 R 08`, Husqa CR 250 82`, Beta Zero 125 91`