Temat: Co po LC4?
Jako, że już mogę się rozglądać za czymś nowym dla siebie, zadaję Wam pytanie: Co może być godnym następcą KTM lc4!?
Nie zamierzam przejeżdżać nim kuli ziemskiej dookoła 4 razy tygodniowo. Myślę, że w tygodniu w porywach zrobię nim max 300 km.
Nie będę wybierał się na tor, póki nie będę pewny siebie. Motocykl ma być do jazdy wokół komina i do terroru pobliskich miast. Może w końcu dam radę uderzyć na piękny supermotomeeting w Sudetach. ^^
Do wydania myślę, że ok 12k. Wiadomo, jak coś się trafi, to zmota się więcej. Jak trza, to trza :D
Nie, nie jestem wybitnym inżynierem mechaniki i budowy maszyn. Mogę wymienić olej, nasączyć filtr, naciągnąć łańcuch, zdjąć owiewki i koła, wlać paliwa i płynu chłodniczego. Myślę, że do zaworów też dam radę zajrzeć.
Ważę 75-80 kg, mam 185 cm wzrostu.
I co teraz.. Nie kupię przecież DRZ.. mimo, że osobiście uważam, że to bardzo fajne moto, nie chciałbym stracić poczucia mocy jakie na bieżąco dostarcza mi mój KTM.
To w co uderzyć? Widzi mi się WR 426, ale czytając dziś wątek o remoncie yamahy Daninkena, przestraszyłem się nieco kosztów. CRF niestety ciężko dostać na rodzimym rynku, ew. może jakiś KTM exc 525 z silnikiem RFS. (może ktoś mi wytłumaczy na czym polega jego fenomen?) Husabergów się boję jak na przeciętnego polaka przystało.
Ale nie jestem dzieckiem, jestem świadomy, że cena serwisu innych moto o podobnym charakterze potrafi wyssać z człowieka "ostatnie soki". Podoba mi się serwis i charakterystyka w motocyklach 2t. Świetna sprawa. Tyle, że jak chciałbym polatać dłużej, musiałbym zaopatrzyć się w bukłak na plecy o pojemności jakiś 20 l żeby nie stanąć gdzieś w szczerym polu bez "wachy"
Więc zdaje się na Was koledzy i koleżanki. W co uderzyć teraz?