Właśnie wróciłem z jazdy próbnej tą hondą crf z kościerzyny, którą wcześniej pokazywałem.
Z zewnątrz wszystko super, silnik suchy, widać że nic nie cieknie. Stał podobno od dwóch tygodni nie odpalany, tak czy inaczej na pewno był trochę nie odpalany, bo był całkowicie zimny-stał w zimnym garażu. odpalił za trzecim kopnięciem. Tyle, że ssanie (ten guzik) trzeba trzymać przy odpalaniu, bo nie trzyma się gdy się go wyciągnie, tylko od razu odbija z powrotem. Po odpaleniu silnik chodzi równo, nie wydaje dziwnych odgłosów, nie strzela w wydech, dobrze się zbiera. Po wyjeździe z garażu nie zauważyłem również nic niepokojącego. Zbierał się równo z każdych obrotów i na każdym biegu, biegi wchodziły płynnie, luz wskakiwał od razu. Jedyne co, to lekkie ściągnie na prawą stronę. Przed jazdą sprzedający mówił o scentrowanym tylnym kole i być może to była przyczyna tego ściągania. Po jeździe silnik zgasiłem. Gorący odpala od strzała, lekko rozgrzany również. Tylko zimny podobno za 2 lub 3 kopnięciem. Kopka idzie równomiernie w dół, szybko wraca, zawieszenie się nie poci z przodu jak i z tyłu, hamulce hamują skutecznie, wiązka elektryczna nie jest drutowana bezmyślnie.
Ale tak poza tym nie znalazłem nic, co mogłoby być niepokojące. Co sądzicie?
Moim zdaniem warto, zostawiłem zaliczkę, więc nikt mi go nie sprzątnie.
Wizualnie jak to cross, poobdrapywany, ale serducho i zawias spoko. W końcu był używany "po Bożemu" :)