Temat ABS jest mega dyskusyjny. Pozwolę sobie wtrącić dwa grosze, bo chyba jestem w miejscu, które bardzo dobrze to zilustruje. ABS dla 95% użytkowników aut (przeciętnego Kowalskiego) jest systemem, który ratuje dupę, a chodzi o to, że Kowalski wciska hebel i na hamulcu omija przeszkodę, nie wpadając w poślizg, który ustawi mu auto bokiem do przeszkody - jak wiemy dzwon bokiem jest 10x gorszy niż dzwon przodem.
Pozostałe 5% ogarnie lepiej auto bez ABSu i nie trzeba być kierowcą WRC, aby lepiej hamować autem bez ABS (realnie, krótsza droga hamowania + dużo lepsza kontrola auta). Oczywiście wymaga to treningów i poznania konkretnego auta w warunkach testowych. Nie ma nic za darmo.
Tak się składa, że od około 5 lat amatorsko ścigam się wydmuchaną Fiestą. Po 2 latach usunąłem ABS i nie wyobrażam sobie powrotu do tego systemu, bo on totalnie przeszkadza i nie pozwala stosować różnych technik poprawiających czas przejazdu. A piszę to dlatego, że jak wspomniałem jestem w dobrym miejscu, które zilustruje potrzebę posiadania ABS. Otóż z drugiej strony jestem początkującym motocyklistą. Miałem tą możliwość, że moje szkolenie było ponadstandardowe i w jego trakcie dosiadłem bodajże 6-7 motocykli. Niektóre z ABS, niektóre bez ABS. Jako ten motocyklowy Kowalski zdecydowanie uważam, że ostre hamowania w moto z ABS są dużo dużo krótsze, stabilniejsze i bezpieczne. Co więcej mój instruktor powiedział, że praktycznie nie ma opcji zahamować krócej bez ABS niż z ABS nawet jak jest się mega wyjadaczem. Podsumowując punkt widzenia zależy od punktu siedzeni, a 95% siedzi na pozycji Kowalskiego i ABS jest dla nich dużo lepszą opcją niż jego brak.
KTM SMR 690 2008 + Leo Vince + K&N + mapa Akrapa