Z punktu widzenia obserwatora – problem zawodów SM jest oczywisty, to po prostu wysokie koszty udziału (zwłaszcza jak się podejmuje decyzję tuż przed rundą) i brak zachęcających nagród, brak sponsorów, brak nagłośnienia w mediach. To już wielokrotnie było chyba poruszane.
Zawody w Słomczynie dlatego ściągnęły wielu zawodników, bo pula nagród była dość wysoka, wpisowe nie było uzależnione od terminu i było to jakoś medialnie nagłośnione (i plus, że żarcie było na miejscu).
Pitbike są o wiele tańsze, za kilka tys. ma się nowy sprzęt, nie wymagający drogich remontów itp., wrzucasz do bagażnika i osobówką na zawody pojedziesz, a poza tym nie strach posadzić na to dzieciaka (nie tak jak na jakąś dwusuwową YZ85). Także myślę, że nie ma co się nastawiać na przyciągnięcie z zawodów pitbikowych młodych adeptów. Ta klasa ma się świetnie, ale temu przysłużyli się na pewno też ludzie, którzy mają wiedzę jak ten cały „okołostartowy marketing” rozwinąć.
Stawiając na dzieciaczki, można spróbować przy rundzie SM puścić taki pokazowy wyścig dzieci jaki był kiedyś na zawodach na Bemowie. Pokazać rodzicom, że na takich poważniejszych sprzętach dzieciaki się nie pozabijają. Są zawodnicy, których dzieciaczki już coś tam jeżdżą - zapoczątkowanie młodej kadry zależy więc od Was.
Żeby nie było, że coś tam sobie gadam. Wielokrotnie bywałam na zawodach jako widz, byłam też z moim połówkiem w Radomiu na ostatniej rundzie. Jeździłam tylko na treningach w sobotę (tak to ja plątałam się niektórym pod kołami :p) i długo się zastanawiałam czy nie wystartować dla funu w niedzielę… koszt wpisowego (przy i tak sporych kosztach tej całej naszej wycieczki) w takim terminie ostatecznie mnie zniechęcił. A i myślę, że Ukraińcom też trochę miny zrzedły jak otrzymali nagrody :D w porównaniu z tymi z zawodów w Słomczynie to było jak start za lizaka… Choć trzeba przyznać, miło było gdy osoby spoza podium dostały chociaż te pamiątkowe dyplomy. Dla debiutanta jest to jakiegoś rodzaju pamiątka.
Ponadto, o odbywających się rundach SM chyba nikt poza zawodnikami i ludźmi tu na forum nie wie. W ogóle w mediach motoryzacyjnych nie ma informacji o zawodach ani relacji z nich. Nie piszą o SM ani w gazetach ani na portalach…. Pitbike dorobili się nawet relacji na żywo z zawodów. A z zawodów SM nie ma już nawet relacji od „niwy coś kręci”…
Reasumując – moim zdaniem - jak koszty udziału w zawodach się nie zmniejszą (czyt. stawka wpisowego ujednolicona), zawody nie będą bardziej medialne i atrakcyjne zarówno dla uczestników jak i kibiców (w tym jakieś zaplecze gastronomiczne), to co roku będą się ścigać ci sami ludzie (przy pustych trybunach), których po prostu na to stać. Ale czy to jest rozwojowe dla tego sportu i zawodników? Może trzeba przeanalizować na czym polega fenomen pitów (oprócz taniego sprzętu)? przecież pierwsze zawody pitbików były przy rundzie SM... teraz pity są samodzielną klasą i mają tylu zawodników (w tym zwerbowanych np. z enduro), o których inne sporty motoryzacyjne mogą pomarzyć....
A i jeszcze tak na koniec – odnośnie zachęcania nowych osób – dużo zależy również od Was Panowie (i Pani?) oraz od waszego podejścia do innych ludzi na SM, których spotykacie gdzieś tam na torach. Być może, gdyby nie rozmowa z niektórymi zawodnikami SM (obecnymi/byłymi) na torze w Białymstoku i wspólne tam latanie (czyli takie „mierzenie się” z zawodnikiem), mój połówek nie zdecydowałby się na start w Radomiu, a ja pewnie bałabym się wyjechać chociaż na trening (z obawy, że mnie tam inni zawodnicy rozjadą). Także Wasza otwartość i chęć do rozmowy, udzielania wskazówek itp. na zwykłym torowaniu może również zachęcić innych do startu w zawodach ;) Może czas pomyśleć też o jakiś treningach/szkoleniach na torach dla zwykłych ludzi latających na SM, którzy mogą stanowić potencjalnych zawodników?
CRF450R - trying to handle the beast