Trochę off top, ale w moim wypadku wygląda to mniej więcej tak. Motocykl mam od 3 lipca. Od tamtej pory zrobiłem 3,2 mh.
Po 1 motogodzinie
olej filtry i pierdoły - ze 150 zł
Slick z tyłu starczył na 3,2 mh z czego 1 mh to była przejażdżka, bo na dotarciu - 500 zł
zaraz kolejna wymiana oleju więc kolejne 150 zł i znów tym razem pewnie obie opony do wymiany. Nie liczę już opłat za tor, oraz dojazdów na niego 90 km w jedną stronę.
Co do gotowości na tor to musisz doliczyć aluminiowe handbary , bo bez nich, nie ma co nawet na tor jechać (normalnie są jakieś plastiki). Ja z 3 dni temu wyjebałem takiego pięknego ślizga, że już połowy handbara (aluminiowego) nie mam. Owiewki też nie tykam, bo szkoda kasy, ale jeszcze z jeden, dwa takie numery i handbar, oraz owiewka do wymiany. No i zaznaczam, że w moim wypadku to nie jest profesjonalne przygotowanie do zawodów tylko zabawa, bo po prostu to lubię.
Podsumowując w ciągu 10 dni śmigania nowym motocyklem poszło 650 zł na sam motocykl, a zaraz będą kolejne wydatki (nie liczę tego handbara i owiewki, oraz dojazdów) Nie jest to tania zabawa i nikt mnie nie przekona, że jeśli chce się dość regularnie trenować i jeździć to można to robić za niewielką kasę. Jak Maniek napisał, że to 50 tyś na rok to ja zaczynam naprawdę się przekonywać, że nie kłamał.
KTM SMC-R 690 - był :(
Husqvarna FS450 #510 :)