Zależy do czego. Na pewno był dużo, dużo tańszy w utrzymaniu, ale jednak na torze huśka to jest inna kategoria motocykla, jest dużo lżejsza, zwrotniejsza ma inne przełożenia, dużo lepszy antyhop. Na drodze huśką się nie da jeździć, zaczynając od tego, że nie ma homologacji kończąc na tym, że przednie zawieszenie na polskich drogach to porażka. Tam gdzie SMCrem leciałem 140-160km/h przez las po asflacie to nawet nie czułem wybojów od korzeni, huśką jak mną majtać zaczęło to już myślałem, że gleba będzie. Jak bym miał kupować SM na drogę, kupił bym SMCra jeszcze raz. Na tor Huśka jest jak narazie prze-kozak. Tylko dla mnie SM na drogę to bez sensu. Nie lubię jeździć w koło komina, a na długie trasy które lubię się nie nadaje. Więc mój pierwotny wybór moto uniwersalnego (SMCr) był błędny, bo ani na torze nie poszalałem bo się bałem, że mu coś zrobię, ani na trasie nie był fajny, bo jednak jazda męczyła. Podsumowując SMCr to zajebisty motocykl do miasta, zamiast maxi skutera, dla kogoś kto lubi dojeżdżać do pracy na jednym kole i czasami skoczyć w krótką trasę z kumplami poszaleć na winklach. Oczywiście można nim też skoczyć na tor i się dobrze bawić, ale jakoś zawsze bałem się jechać nim na pełnej kur***. A Huśka to taki motocykl, na który wsiadasz i sobie myślisz, ciekawe ile razy się dziś wypierd*** na tym torze ? Po czym go podnosisz i lecisz dalej. :)
Edit: Ten Slick to był bridgestone battlax SM i był bardzo miękki. Teraz założyłem Metzelera K2 który mi się ostał po SMCr i mam nadzieję, że wytrzyma trochę dłużej. A docelowo czeka zestaw Michałów, które podobno tak nie schodzą w oczach.
KTM SMC-R 690 - był :(
Husqvarna FS450 #510 :)