Jarek, z tymi 70 km do Radomia troche przesadziles. To jest 100 km i trzeba byc czlonkiem sekcji SM AR zeby sobie polatac raz w tygodniu w poniedzialek wiec nie jest az tak rozowo. Z kolei do Lublina jest 170 km wiec w zasadzie jestesmy w podobnej sytuacji co koledzy z Trojmiasta. Ale oczywiscie zgadzam sie, ze jak ktos chce to ma (przynajmniej na razie) warunki zeby sie wyszalec na torze.
Jesli chodzi o wypowiedz bereta, nie masz racji. Nawet na takim obiekcie jest duzo bezpieczniej niz na ulicy. Podales przyklad dziewczyny, ktora sie polamala. Masz racje, tak bylo ale moge sie zalozyc, ze na ulicy gdzie zamiast w siatke ogrodzenia moglaby przywalic w latarnie, kraweznik czy samochod, wyszlaby z tego w gorszym stanie. Inna sprawa, ze cala sytuacja zdarzyla sie w dosc znacznej odleglosci od miejsca, gdzie jezdzilismy i ta dziewczyna pojechala tam pojezdzic sobie sama z boku. Oprocz tego przez tych kilkanascie zajec bylo jeszcze kilka upadkow i jakos nikomu sie nic nie stalo. A ze nawierzchnia jest kiepska? Czlowieku, przeciez to jest supermoto a nie wyscigi na 1/4 mili. Spojrz gdzie w tym roku chca zorganizowac 1 runde WMMP :lol:
Ja juz pisalem, ze wg mnie nie ma obecnie w Warszawie alternatywy dla Bemowa, ktora bylaby tansza a zarazem warunki bylyby porownywalne lub lepsze. Owszem mozna jezdzic na dziko ale ja np. nie znam tak duzej miejscowki, zeby sobie polatac. Jesli ktos ma namiary na taki plac to prosze o wiadomosc na PW. Napewno skorzystam. Jesli chodzi o latanie po miescie na pelnej piz..e to ja odpadam. Dla mnie to zbyt duze ryzyko. Poza tym znam z widzenia kilka osob, ktore tak robi (akurat nie na SM) i widzialem jak sobie radza na torze kartingowym. Wystarczy odwiedzic Lublin kilka razy zeby zaczac robic takich leszczy jak sie chce 40konnym supermoto. Ja jestem zdania ze duzo wiekszy progres umiejetnosci mozna osiagnac na zamknietym obiekcie z zakretami niz na miescie latajac od swiatel do swiatel.
Zgadzam sie, ze jakosc treningow na Bemowie nie powala ale jak dotad mamy za soba jeden niepelny sezon i zaledwie kilkanascie zajec. Trzeba tez uczciwie przyznac ze w organizacje tego przedsiewziecia zaangazowal sie jedynie Marcin i chwala mu za to ale to oznacza, ze 1 osoba za tym biegala a wiadomo jaki jest opor materii w tych sprawach. Moze teraz czas zeby inni zainteresowani zaczeli robic cos, cokolwiek, zeby temat sie rozwijal. Oczywiscie mowa o osobach ktore chca tam jezdzic i wiaza z tym jakies plany. Jak ktos wpada na 2-3 zajecia i jedzie po tym jak po lysej kobyle nie potrafiac podac sensownej alternatywy to chyba nie powinno tak byc.