Supermotowy Terror Warszawy (Strona 384 z 565)

pojechalismy na dupy ale zadnej nie bylo to z nudow polatalismy...

następny :/ -->zobaczycie kiedyś się odwdzięczę za "kolege" :P ;-)

dommm.... :-)

było przekozacko...i fajnie że aż 5 h pojeździliśmy :-)
przepraszam za dzisiejszą akcje z czerwonym małym samochodem...będę uważać bardziej następną razą...

Majkmen nie wrzucaj tego na foruma...

Ja też sam, a to przez to że z łóżka zwlekłem się ok 12...
haha PRELUDE a cóż się takiego stało?

a tymczasem lece grabić liście i umyć 2 bryki ;D

Koso człowiek zawsze podnieca się innym moto a nie docenia własnego :)

Ja dopiero wróciłem. Szkoda że nie mogłem z wami polatać, najpierw latałem po komisach ale potem po brata i było super i znaleźliśmy fajną miejscówkę, niestety prywatny teren i jakąś wielką watachą to nie można tam wpaść, sporo piachu ale dzisiaj zwilżony więc :D

Ja czekałem na Figla zwolniłem bo zniknął gdzieś z tyłu, zawróciłem i go nie było ! Pojechał inną trasą i spotkaliśmy się u mnie w garażu, ale mniejsza z tym po prosty trzeba pamiętać że z "kolegami" żegnamy się wyraznym gestem terrorysty i można jechać domu.... Co do trasy to są to winkle Figla po których jezdził rowerem i znam tak wszystkie zakamarki (w ciepłe gumy można tam niezle po napierać),no i pamiętaj supermoto to nie tylko asfalt dlatego ta druga część trasy (bardziej błotna niż ziemna o tej porze roku) która nieprzypadła ci do gustu ;-)

Fajnie się łatało, zacna ekipa  straty w koszulkach 1 :-((( niestety nie udało się jej odnaleść :-(((
P.S.Qnik ja niestety dziś odpadam,ale Figiel był chętny.
P.S Koso, Prelude - szkoda że do nas nie dobiliście
P.S. Bartek ładne zdjęcia pojechaliście  w lekki teren a twoje moto nadal czyste nie wiem jak ty to robisz!?

Nie wygłupiajcie się, ja dopiero wstałem i jak patrzę przez okno na mleczko zalewające moje miasto to apeluję o przełożenie na zdecydowanie późniejsze godziny może 13.00?
Jeszcze jedno, zauważyłem że mimo słoneczka, poza miastem na leśnych asfaltowych winklach było zdradliwie mokro. Poza asfaltem, trawa była tak mokra, że można się nieźle oszukać, w tą pogodę najlepszy był szuterek i lekki piach, bo był wilgotny
a najlepiej jeździło mi się wieczorem jak wracałem, już po Warszawie. Mimo że było późno, zimno i ciemno to odczuwalna tempratura jakoś była bardziej znośna, nie odczuwałem tego przeszywającego chłodu