Witam serdecznie,
Pozwolę sobie wypowiedzieć nieco na temat pojazdu, który osobiście "remontowałem".
pod koniec sezonu przyjechał do mnie Klient celem weryfikacji pojazdu - narzekał na duże spalanie oleju i liczne wycieki (wycieki w stopniu kapania na posadzkę po minucie postoju, ale jemu to nie przeszkadzało). Kto mniej więcej orientuje się w budowie silnika spalinowego (chociaż ponoć powinienem wyłącznie WSKi naprawiać) od razu zauważyłby ulane połączenie między cylindrem a głowicą, co może wydać się dość podejrzane. Odesłałem Klienta na późniejszy termin, tzn. po sezonie, ponieważ tylko wtedy mam czas i siły na wykonywanie takich usług (w WSKach czasami po podniesieniu głowicy trzeba dalej grzebać, ale na to już szwagra wołam).
zacznijmy "remont" od początku: odkręcenie korka płynu chłodniczego spowodowało ostre "PSSST" więc myślę - będzie się pewnie działo. Żeby nie było niedomówień - na zimnym silniku. Luzy zaworowe niemal prawidłowe, jeden bodajże zawór wymagał na wstępie regulacji i to na poziomie 0,03 czy 0,05 odchyłu poza normą. Gorzej z samą głowicą. W WSKach to chyba jakieś aluminiowe uszczelki były, a tutaj dziwna, farbą pomalowana. Tyle, że tej farby brakuje, to tu, to tam. Nie może to świadczyć o niczym innym niż o ponownym montażu na tej samej uszczelce. Zresztą wypaczenie głowicy było na tyle duże, że było widoczne nawet bez prymitywnego położenia na lustrze. Po prostu gołym okiem i to z daleka. W tej sytuacji nawet montaż na nowej uszczelce nie zapewniłby (moim zdaniem) pełnej szczelności, skoro była po prostu krzywa. płyn chłodzący i ciśnienie sprężania dostawały się do układu olejenia i niewielkie ilości oleju i ciśnienia dostawały się do układu chłodzenia. O efekcie pisać nie trzeba. Kontrola głowicy wykazała duże nieszczelności praktycznie na wszystkich zaworach. Moment dokręcenia głowicy zmuszał do użycia metrowej przedłużki. I nie oczekiwałbym certyfikowanego klucza dynamometrycznego, tylko zachowania logiki i mniej więcej podobnego momentu dokręcenia wszystkich śrub - trochę ta, trochę ta i tak po kolei.
Cylinder posiada niewielkie rysy, które w przypadku NiCaSilowej powłoki nie powodują nigdy uśmiechu na twarzy, stąd zdecydowałem się zawieźć go wraz z tłokiem do warsztatu obróbki na ul. Próchnika w Łodzi. Tam Pan Jarmoliński, znany i ceniony przez poważnych ludzi właściciel firmy powiedział, że może i szału nie ma, ale jeżeli mamy wysyłać do Czech czy Anglii i kolejny raz płakać, to już lepiej złożyć na tym, bo przynajmniej powłoka jest porządnie nałożona i się nie odklei. Cylinder został sprawdzony pod kątem ewentualnej owalizacji i zapadła decyzja o ponownym montażu, zwłaszcza, że dostępność porządnej jakości nowych garnków niestety jest słaba. Co do pierścieni - owszem - potrafią pływać - ale niech zagra w Totolotka ten, który je ułożył co 120 stopni, a ja je zobaczyłem perfidnie w jednej linii. Przy okazji proponuję dowiedzieć się u jakiegoś porządnego źródła jaki wpływ na ewentualne przeciążenia w układzie korbowo-tłokowym ma byle jak zapięte zabezpieczenie sworznia tłokowego. Żadnych luzów na ułożyskowaniu wału(demontaż dekli) i korbowodu nie stwierdziłem, główka i stopka korby jak najbardziej w porządku. Półpanewki głowicy były zatarte w stopniu uniemożliwiającym demontaż szklanek zaworowych, a oglądane przeze mnie używane głowice na allegro wcale nie wyglądały lepiej. Wałki rozrządu zostały dotarte do powierzchni półpanewek głowicy zachowując pasowania zgodne z SM. Dla ciekawskich od razu dodam, że dysponuję urządzeniem do pomiaru luzów pomiędzy czopem wału a korbą, które doskonale sprawdza się w tym wypadku, co prawda jest z BMW, ale chyba inżynierowie Yamahy nie mają mi tego za złe. Zawory zostały wypięte i ręcznie dotarte do gniazd, przy okazji wymieniając uszczelniacze zaworowe. Głowica została splanowana i sprawdzona podciśnieniowo w innym zakładzie, tym razem w Łodzi na ul,. Kilińskiego przy Fabrycznej. Zawory nie były zmieniane, ponieważ nie było takiej potrzeby. Prowadnice zaworowe w porządku.
silnik zmontowałem do kupy, wkręcając nowy korek spustowy (ktoś zamontował o innym skoku gwintu z 1,50 na 1,25) zalałem półsyntetykiem motul 5100 celem wyłącznie dotarcia) i nagle pojawiło się ciśnienie sprężania, zniknęły wycieki i płyn chłodzący przestał ubywać.
reszta usług, z tego co pamiętam, to wymiana zestawu napędowego (łańcuch ZVMX i zdawcza zębatka SUNSTAR, tył miał być SX ale skończyliśmy na JT), wymiana uszczelniaczy przedniego zawieszenia na japońskie NOK( zalecałbym ewentualną wymianę panewek przy następnej obsłudze), wymiana łożysk w kole przednim (2xNachi) oraz tylnym (5xNTN) oczywiście wraz z simeringami. obsługi standardowej typu poskręcanie motocykla do kupy, obsługa filtra powietrza, wyważenie kół przy wymianie łożysk czy innych standardowych czynności nie liczę.
Nie wydaje mi się, że składając na nowych materiałach koszt 2500zł jest jakiś kosmiczny, zwłaszcza, że na wszystko Klient dostał fakturę VAT.
Nie wiem i nie wnikam jak sprawa dalej się potoczy, bo ja już swoje (o dziwo, wsko, skutecznie) zrobiłem. Szkoda mi się tylko gościa zrobiło jak zaczął się wypytywać dokładnie co i jak, aż dotarłem do źródła co jest powodem tej serii pytań. Mam nadzieję, że nie będzie miał mi tego za złe.
W razie ewentualnych pytań zapraszam do siebie osobiście, Serwis INVENTEC Pabianice.
pozdrawiam serdecznie, także tych, którzy tak chętnie mnie obsmarowywali :)
Piotr Sz.