Seba, lamerski to jest ton twoich wypowiedzi. Wkurwiles mnie swoim bajdurzeniem i osobistymi wycieczkami w moja strone. Myslalem, ze stac Cie na wiecej. Swoja jakze elokwentna i jakze wesola historyjke o cudownym zatrzymaniu stopalem centymetry przed przeszkada opowiedz sobie. Wstaw tylko zamiast hamowania, mistrzowskie szlifowanie. Nazywasz mnie teoretykiem, a nie masz pojecia o moich doswiadczeniach. Bronisz swoich teorii o szlifie jak niepodleglosci, pokazujac filmiki, jak typ wali w przyczepe. Chcialbym zobaczyc jak opanowana przez Ciebie technika szlifowania ratuje Cie w tej sytuacji i zamiast przleciec nad samochodem , mistrzowsko kontrolujesz swoj szlif i wychodzisz z tej sytuacji bez zlaman i z prostymi lagami, walac juz nie tylko w sam samochod ale pradopodobnie w swoj wlasny motocykl z prostymi lagami, nadziewajac sie plecami, na jego wystajace elementy np. kierownice. Chcialbym tylko wspomniec, ze hamujac do konca, masz jeszcze mniejsze lub wieksze szanse na to aby powalczyc, bo utrzymanie moto na kolach daje Ci mozliwosc dokonywania manewrow np. proby ominiecia. No chyba, ze twoja umiejetnosc szlifowania jest na takim poziomie, ze szlifujac dupa potrafisz tez omijac?? Co do lotu nad przeszkoda, to przy nastepnej okazji porozmawiaj z Rajem. On Ci opowie jakie korzysci z tego mial. Typ walacy w fure skrecajaca na stacje mial poprostu jebitnego farta, ze wywalil sie na lewa strone, bo jakby glebna na prawo to by sie wyjebal we wlasny motocykl zatrzymany przez ta puszke. A moze to byles Ty Seba i sam zdecydowales na ktora strone sie wywalasz??Sytuacja ze szlabanem ok, zgodze sie ze to dobre wyjscie, ale to sytuacja jedna na tysiac. Sam osobiscie walilem w puszke i lepiej bylo przyjebac z barana z wyhamowana do 40 km/h predkoscia w plaskie i dosc miekkie drzwi z boku samochodu, niz szlifowac z predkoscia 80km/h i wjebac sie we wlasny motocykl albo pod samochod. Efekt? Siniaki i naciagniete miesnie szyji. N iestety lagi juz nie byly proste a to najabrdziej boli, prawda Seba? Druga sytuacja . Wyprzedzam rzad samochodow i pakuje sie na skrecajacy w lewo skuter. Moja wina, ale lepiej bylo hamowac i miec mozliwosc podwojnej korekty kursu niz jebac w ten skuter z pelna predkoscia tyle ze motocyklem w poziomie zamiast w pionie. Efekt taki, ze skuter tylko zawadzilem o przednie kolo. Kierowca skutera mial tylko zdarta skore na lewym ramieniu bo jechal w t-shircie, a ja po obtarciu przedniego kola skutera, stracilem rownowage, wyjebalem sie i po ekwilibrystycznych wyczynach w stylu szmacianej lalki, wyladowalem w trawie z peknietym kciukiem bo uderzyla mnie kierownica wyrywajac mi sie z rak. A moze Seba powinienes popracowac nad hamowaniem?? Moze bys wtedy innaczej na to spojrzal. Bo szlifowanie masz faktycznie opanowane po mistrzowsku. Widzialem w Sudetach. Przed czym sie wtedy ratowales?? Przed spadajacym lisciem z drzewa?? I zebys nie wiem jak bardzo sobie po mnie jezdzil, to za ch***a mnie nie przekonasz, ze koles wslizgujacy sie pod przyczepe na filmie od ktorego sie zaczelo, dobrze zrobil. Abstrachujac tez od twojej opowiesci dziwnej tresci, o waleniu w sciane przy predkosci 100km/h to nie zaskocze Cie i powiem tak. Wybieram hamowanie do konca i walenie z barana niz twoje mistrzowskie szlifowanie i uderzanie wybrana cudem wybrana przez Ciebie czescia ciala. Z prostego powodu. Predkosc + masa = sila uderzenia. Im mniejsza sila uderzenia tym mniejsze obrazenia. W kilka sekund nie schudne, wiec wybieram redukcje predkosci. Wole przyjabac z barana po zredukowaniu predkosci powiedzmy do 50 km/h niz twoje mistrzowskie szlifowanie z pelna kontorlai dowolnie wybrana przez Ciebie czescia ciala z predkoscia 80km/h. Fakt moze sie skonczyc roznie, ale jestem przekonany, ze szanse mam wieksze hamujac. Poza tym. jak ktos ma pecha to i palec w dupie zlamie.
[IMG]http://img845.imageshack.us/img845/9062/katradom2.jpg[/IMG]