Wyłączanie odcinka terenowego podczas zawodów (Strona 1 z 3)

Gdyby odcinek terenowy w Koszalinie nie został wyłączony wszyscy leżeli by na glebie co najmniej tyle razy co ja ;)

Moim zdaniem supermoto to sport dla prawdziwych facetów którzy kochają jeździć a nie pieści plastiki, nie boją się ani skoków ani odcinków terenowych.
Jestem zdecydowanie za odcinkiem terenowym z dużym ale bezpiecznym skokiem. Faktycznie mogą zdarzyć się takie warunki pogodowe w których nie będziemy mieli ochoty jechać przez odcinek terenowy ale skoro zdecydowaliśmy że nie odwołujemy zawodów to jedziemy ! Jedynym wyjątkiem może być uznanie że odcinek terenowy jest zbyt niebezpieczny i zawodnicy nie chcą go jechać i to właśnie oni powinni się wypowiedzieć w tej kwestii każdorazowo robiąc głosowanie !

raczej bez szans chyba że postawiłbyś kogoś dobrego z MMP przeciwko nowicjuszowi SM

Też nie jestem za wyłączaniem odcinka terenowego.

Tez mi sie wydaje ze to nie byloby takie proste. Pamietam z poprzednich wyjazdow na ten tor 1 czy 2 typkow na SM i malo kto mogl im dotrzymac kroku. Chyba tylko jeden bialy gixer przygotowany do wyscigow i wozony przyczepka. Cala reszta byla objezdzana na kazdy z mozliwych sposobow. 

To prawda wyłączenie odcinka terenowego psuje całą koncepcję SM ale koszaliński odcinek w porównaniu z lublinem albo poznaniem to było naprawdę coś mocnego. Nie wiem jak większości zawodników ale mi zależy tylko i wyłącznie na dobrej zabawie oczywiście jestem w stanie też zrozumieć że w klasie MP już o to nie chodzi. I szczerze w to wątpię że latanie po świeżo zrobionym torze bazującym głównie na sypkim piasku w połączeniu z całodziennymi opadami może dawać przyjemność z jazdy. Prawdą jest że latanie tylko po asfalcie byłoby straszzznie nudne.

Ja to tam w ogóle nie jeżdzę w zawodach, ale podczas włoskiej rundy MŚ też było straszne bagno i jechali, skoro oni mogą to inni też.
Ale co z Pleven?

Ja też jestem przeciwny wyłączaniu terenu. Z jednym jednak wyjątkiem - odcinek terenowy musi być dobrze przygotowany, to znaczy przejezdny nawet przy mocnym deszczu. Przykład Katowic w zeszłym roku pokazał, że nie zawsze tak jest.