Temat: Mettet 2017 relacja
Mettet 2017...
Tekst będzie długi z chwilami euforii i smutku, a przede wszystkim usprawiedliwienia i mega dobrej zabawy ;)
Pojechaliśmy wesołą ekipą na największe zawody na Świecie... 5ciu Polaków Cebulaków :)
No to od początku...
O 8 w środę 4.10 ruszyliśmy z Warszawy, o 11 odebraliśmy Gierwiego z Poznania i dalej w stronę Givet (miejscowość we Francji gdzie był 1szy nocleg) - nie pytajcie dlaczego tam... sami nie wiemy po co pojechaliśmy 40km dalej ;)
Z ciekawych akcji to nie opłaca się tankować na ostatniej stacji w PL. Gaz za 2,99 XD w DE na pierwszej stacji był za jakieś 2,7 :)
Dojechaliśmy bez większych przygód- Ja i Gierwi, bo Hermes od zapachu alkoholu w samochodzie nam się pochorował.
W czwartek rano do Mettet. Zarejestrować się na zawody, rozpakować w depo.
Wpadamy o 11 i szok. Korek do wjazdu... z 100 samochodów przed nami. Nie tracąc czasu ruszyłem do biura po "dokumenty". Rejestracja bez kolejki 5min i gotowe. Trwało by to 30sek ale wmawiałem Pani, że mam numer 124, a miałem 241 XD
Jako Polaki cebulaki objechaliśmy korek i stanęliśmy po drugiej stronie i czekamy na Bombera z busem i motocyklami. Przyjechał po godzinie i kolejna niespodzianka- korek się rozjechał po padoku.
Wjechaliśmy na padok i tu miła niespodzianka- organizatorzy ustawiali samochody- pozaznaczane na ziemi pola po ponad 50m2, przejazdy itp. SUPER.
Rozpakowywanie itp. Postawiliśmy nasz stragan (przyczepiliśmy namioty do płotu)... kilka chwil później namioty chciały odlecieć z płotem- pogoda nie rozpieszczała... ale jakoś sobie poradziliśmy i idziemy na odbiory...
Odbiory...
naklejka na kask, naklejka na moto... sprawdzili czy podnóżki się składają, przedni, tylni hamulec- koniec. Głośności nie sprawdzali (ale było mokro). nie trzymali się regulaminu ;)
Zakończyliśmy dzień zmieniając opony na WET i sprawdzenie w której jesteśmy grupie.
Paddoc pełny. Busa zostawiliśmy, a my osobówką do noclegu.
To tylko podok B. Jeszcze był A i C :)
Piątek- czasówki
Pierwszy wjazd był dla mnie koszmarem... Ostatni mój wyjazd na deszczach jaki pamiętam zakończył się operacją ;)
Wjechałem i pierwszy kop w dupę. Oni zapierdalają. KOSMICI! to co się działa w czasówkach to był sajgon. Ja bardzo powoli się rozkręcałem, Bomber czuł się jak ryba w wodzie.
Po ostatnim qwali Rafał ma 5s lepszy czas ode mnie- jechał ładnie. Patrzymy wyniki... szok. Ja 224 na 225 osób. Rafał 207/225. 15s straty do czołówki z grupy supermoto.
Sobota- wyścig qwalifikacyjny do półfianałów i wyścig ostatniej szansy... sucho... tzn na tyle, że z przodu WET z tyłu slick.
Na starcie 45 zawodników. po 4 w rzędzie... ciasno- u nas jest dużo więcej miejsca.
Start... pierwsze 4 zakręty to armagedon... to co tam się dzieje to coś nieprawdopodobnego... szczególnie jak nie widzisz co jest za zakrętem!
Chwile się pociągnąlem za ogonem ale jak doszły do mnie "duble" to stwierdziłem, że nie będę ludziom przeszkadał w ściganiu... będę zjeżdżał z nitki przejadu, kilka razy się dosłownie zatrzymałem...
To była najgłupsza decyzja z możliwych i ciągnęła się za mną cały dzień. BEZ SENSU. Trzeba jechać swoje i próbować się utrzymać, bo nie da się jechać "szybko" co chwila się odwracając... szczególnie, że przy 45 osobach to duble są non stop..
Wyniki: 42/45. Rafał 40/45
Wyścig ostatniej szansy
Startuje z lepszym nastawieniem- przecież pierwsze 16 szybkich osób już odpadło. Jest nas 37 na starcie.
Jechało mi się na prawdę dobrze, trochę się pościgałem i w połowie wyścigu pojawiły się krople deszcze. Blokada psychiczna. Koniec ścigania- walka o przetrwanie i znów puszczanie dubli...
ja 33/37 w swoim wyścigu Rafał u siebie w wyścigu już miał deszcz i 30/37
Noc z soboty na niedziele znów jebło deszczem i zapowiadają deszcz na wyścig pocieszenia. Opadłem z wszelkiej nadzieji, samopoczucie do bani. k***a gdzie ja jestem XD Na szczęście Hermes wprowadził terapię alkocholową i przyszła niedziela...
Niedziela- wyścig pocieszenia. Jak się okazało wrzucili do jednego wyścigu najwolniejszych itd. Tak, że było z kim się pościgać! (wtedy tego jeszcze nie wiedziałem)
Wstałem z przeziębieniem, zupełnie nie ogarnięty. Nie chciałem jechać. Dojechaliśmy i oczywiście mooookro w ch*j.
Wjechaliśmy na start. Zgasło czerwone i poszli... jak młode kuny patagońskie XD
Rafał władował się w środek sajgonu, ja objazdem ale też dzielnie walczyłem. Przebiłem się nawet kilka pozycji. Walka w ch*j. Potem traciłem pozycje, gogle w błocie (trzeba kupić zrywki) ale ogólnie zjechałem z bananem na gębie i w końcu poczułem o co w tym chodzi :)
Pozycje na koniec 9 Rafał i 24 ja na 30.
Także sportowo z wynikami jesteśmy w dupie. Znam już swoje miejsce w szeregu.
A teraz z takich ciekawostek:
1) nie ma czegoś takiego jak brak terenu- bagno czy sucho- jedziemy!
2) zdjęcia ze swoich przejazdów można kupić w specjalnych budkach itp- 5eur za 15x15cm lub 6eur za jpeg (sztuka)
3) wjazd zawsze przez strefę oczekiwania- zawsze sprawdzają czy działąją kostki- do startu stajesz pod swoim numerem pola startowego. porządek niesamowity
4) nie widać tego na filmach, ale na całym torze są zmiany wysokości wzdłuż i wszeż toru. [url]https://youtu.be/38pvXZeotnE[/url]
5) Praca flagowych to coś niesamowitego- jak jest jakiś dzwon to są na miejscu w moment, pokazują którą stroną mijać itp
6) Atmosfera i bliskość kibiców- kurde mimo, że jedziesz ostatni ludzie się drą, machają i dopingują. Trzeba było uważać, żeby zawodnik piwa nie podpierdolił ;)
albo telefon:
7) jak zjeżdżasz z toru to stoją dzieciaki i zbijają piątki z zawodnikami :) Coś uroczego!
8) duże agregaty prądotwórcze i wszyscy mają prąd
9) można było kupić gadgety lub fajne sprzęty na wypasie
Ilość kibiców. To jest na serio mega impreza. S1gp może się schować. Ta impreza powinna wyłaniać aktualnego Mistrza Świata czy Europy. Wiesz po prostu jak tu wygrasz, że jesteś NAJLEPSZY.
Polecam pojechać i poczuć ten klimat. My w niedzielę po naszych wyścigach już byliśmy kibicami i też mogę polecić przyjazd- chociaż na niedzielę .
Tego się po prostu nie da opisać, tam trzeba choć raz w życiu się pojawić- a najlepiej kamperem, żeby poimprezować w padoku. Strasznie żałuje, że nie nocowaliśmy na torze.
Także polecam z całego serca :)
Piotrek