Podepnę się pod przedmówcę bo dobrze gada. DRZ albo WR jak na początek będą jak znalazł. Jeździłem na obydwóch i złego słowa nie powiem. Szybko się nie znudzą i są podatne na modyfikacje.
Z drugiej strony to musisz dobrze przemyśleć czy chcesz SM. Na początku napisałeś, że nie interesują cię "akrobacje" i raczej nie prędko zawitasz na tor bo wolisz spokojnie pojeździć po okolicy. Jeśli tak to z całym szacunkiem dla tego świętego miejsca ale odradzam ci SMa. To są motocykle które trzeba ostro traktować bo wbrew pozorom są strasznie bezkompromisowe. Nawet te bardziej cywilizowane jak wspomniane DRZ czy WR. Jeśli chcesz się naprawdę dobrze bawić to miejsce takiego sprzętu jest na jakichś ciasnych, górskich winklach gdzie wiele osób jeździ "na krawędzi", w mieście które przejeżdżasz na kole :P, ewentualnie zostają jeszcze pobliskie bezdroża.
Dla mnie osobiście, po przesiadce z nakeda, SM było jak objawienie. Lekkość prowadzenia, kapitalne zawieszenie, moc, czego chcieć więcej?! Problemy zaczęły pojawiać się później. Widzisz kilka kilometrów prościutkiej drogi przed sobą a tutaj 130km/h na liczniku i silnik który brzmi jakby miał za chwilę eksplodować ;) O ile na krętych drogach będziesz szybki to na prostych i długich łukach objedzie cię niemal każdy naked a czasem i samochód (to szczególnie irytujące). Do tego bardzo wątpliwa wygoda (wiem, że pewnie znajdą się ludzie którzy objechali na sm całą polskę ale to wyjątki) i problem z kolegami na nakedach którzy po kilku minutach wleczenia się twoim tempem, wystrzelą na kilka km do przodu.
Podsumowując. Jeśli chcesz zwiedzić trochę okolic, pojeździć w spokojnym tempie, z kolegami czy samemu oglądając widoki - bierz nakeda. Coś pokroju kawy ER6, yamahy XJ6, Horneta, Fazera, GSR'a lub SV 650, GS 500, ER 5 czy bandita jeśli chcesz przyoszczędzić. Pamiętaj, że to wcale nie są smutne, cywilne motocykle - na nich też można się świetnie bawić.
Jeśli to co napisałem wyżej cię nie zniechęciło - bierz SMa, będziesz szczęśliwy.
Takie moje zdanie.