Latałem przez 3 sezony na DT 125 X. Sprzęt jest niesamowity, szybko się rozpędza i jak silnik zdrowy to pokazuje pazur. Nauczyłem się na niej dohamowywać przed zakrętami z uślizgiem tylnego koła bez jego blokowania, super oddaje moc i nie chce się wcale szybko znudzić, choć demonem prędkości nie jest. Ale akurat yamaha była juz moim 2 motocyklem. Ale nie powiem, mam już za sobą jakieś 18 tys km przebiegu na takich małych sprzętach, zacząłem od 50 ccm i polecam gorąco. Teraz po sprzedaży swojej Dt, przygarnąłem po ojcu SXV 5.5. Niektórzy pomyślą, że potwór i w ogóle żebym sobie odpuścił, ale własnie dzięki temu że technicznie jazda jest nie powiem, pewnie się czuje i mam super buty ( cholera, jednak dobry ciuch to podstawa, a na supermoto but daje niesamowitą pewność w tym, co się robi na drodze ) to niesamowitą radość czerpię z jazdy tym "potworkiem". Także wszystkim, mimo mniejszych prędkości, polecam taki przedsmak tego co dobre. Ciekawą alternatywą jest jeszcze KTM Duke 390. Ma niewiele więcej mocy od DT 125, co prawda do lasu już się nim nie poleci ale na miasto na początek to ciężej o lepszy sprzęt. A do tego nówka sztuka z salonu z tego roku kosztuje raprem 20 900 zł. Uważam to za rozsądną opcje. Do tego, dla bardziej poinformowanych, ma suchą miskę olejową !! JEdyny minus jest taki, że mątują je w indiach, co odbija sie na jakości. Choć, jakichś standardów muszą się trzymać, w końcu KTM. No, można się zastanowić. :) Zachęcam przedewszystkim do ćwiczeń :)
Roll all day --> SXV 5.5 getting used to. wroooooommmmmm