Temat: Kompresja, jej brak, i znowu kompresja...
Panowie, to że moja XR to wyjątkowy motocykl już dawno wiedziałem, ale nie wiedziałem, że magiczny...
No to po kolei:
Pewnego razu chciałem się przejechać. Próbuję odpalić moto a kopniak sobie leciutko chodzi, ręką można było naciskać. Myślę sobie "no tak, kompresja poszła w ch*j" ale przecież poprzedniego dnia jeździłem i wszystko było dobrze, więc jak tak nagle z niczego kompresja mogła zniknąć, co k***a wakacje sobie zrobiła? No nic, mimo wszystko zacząłem kopać i motocykl "próbował" odpalić, aż z ni tego ni owego kompresja wróciła i moto zagadało. chwilę po kopciło i było wszytko normalnie. Normalnie się zbierało, żadnych dziwnych dźwięków, odgłosów, no nic. Od tego czasu minął ponad miesiąc i wczoraj, po złożeniu koła, chciałem sie przejechać a tu ten sam cyrk co wcześnie: brak kompresji. Więc powtórzyłem całą procedurę którą wyżej opisałem, dodawając tylko jeszcze więcej kurw aż moto zagadało.
Pytanie, co jest przyczyną? Myślałem o pierścieniach, ale z 500km temu była zwalana głowica i wszystko było cacuś malina. Może to wina wałka rozrządu i zawieszonego zaworu? Bo fakt, że muszę go wymienić, ale mimo wszystko też działa jak należy...
Powiem szczerze, że wkurwia mnie to, bo przecież nic nie dzieje się bez przyczyny a tu wygląda na to, że przyczyny nie ma...
A dodam jeszcze, że w jednym jak i drugim przypadku moto stało około tygodnia nieużywane.
Jakieś propozycje?
http://www.youtube.com/watch?v=FdCnQNuojUw