Odp: SupermotoAcademy.cz-Pisek CZK
Jak to zwykle bywa wszystko zakończyło się happy Endem (czego można było się spodziewać po tak doborowym towarzystwie) ;]
Może nie przekażę nikomu tajemnej mocy, ale postaram się w kilku słowach opisać jak ten wyjazd wyglądał z mojej perspektywy. Może komuś pomoże to w podjęciu decyzji czy warto, czy też lepiej kupić kolejną wycieczkę do Grecji;]
W każdym razie, tak jak zakładaliśmy wyjechaliśmy z Berkiem z Wawy około 9 tej, ale na samym początku spotkał nas mały 1,5 godzinny pech (guma + zapieczone śruby + deszcz; + błąd nawigacyjny). Jak to się mówi lepiej na początku niż na końcu (chociaż w tym przypadku było to i to). Po lekkim poślizgu zawitaliśmy w progach Trawera i Asi, którzy cierpliwie na nas czekali:]
Trasę Kutno – Pisek można podsumować – BYŁO DOBRZE lub jak kto woli MATRIX;)))
Po drodze dołączył do nas Bart z koleżanką Moniką i ich nie trzymającym pionu KTMem ;)
W hotelu zawitaliśmy około 23 gdzie już na nas czekali Franz i Crazy (no może nie w hotelu, ale w pobliskim barze New York). Szybka aklimatyzacja i lekki balet (szczegółów nie opisuję, ale było grzecznie).
W nocy dojechał jeszcze Pączek i Bartek.
Hotel jak dla mnie spoko, kibel, łóżko (i o dziwo działające jeszcze grzejniki – co nie Berek;]) i oczywiście główna zaleta śniadanie. Hotel jest przy samym rynku, chociaż warto zauważyć, że dla większych aut, jest mniejszy parking w podwórku. Wada- ciężko tam zaparkować (wąsko, dużo, aut). Zaleta - parkując tam można uniknąć zatrzaśnięcia się z koleżanką w garażu (chyba tak brzmi oficjalna wersja - co nie Bart;]).
Dzień 1
Deszcz i niskie chmury nie nastrajały zbyt optymistycznie. Ale w końcu po coś tu przyjechaliśmy, trzeba być twardym nie miętkim. Pakujemy się do aut i dzida na tor (5 km od hotelu).
Parkujemy, po krótkim rekonesansie można było stwierdzić, że tu też jest mokro. No nic decyzja – zmieniamy opony na wety (jak ktoś ma oczywiście;]).
Tor robi świetne wrażenie , różne zakręty, podjazdy pod górę, szykany, długie i krótkie łuki. Niestety – tylko dla niektórych- teren był niedostępny (otwierany tylko na zawody)
Po chwili wpada Janek ze swoją ekipą (1+3), krótkie powitanie i zaprasza nas na przebieżkę po torze w celu omówienia linii przejazdów i Apixów (;]).
Trzeba dodać, że do połowy dnia byliśmy sami na torze, potem dojechały quady i kart. Ogólnie szkolenie zawierało omówienie takich kwestii jak – technika jazdy ( pozycja, linie przejazdów, operowanie hamulcem i gazem). Dzięki sugestiom Franza i Crezyego każdy z uczestników traktowany był indywidualnie – instruktorzy przypatrywali się sposobom jazdy i udzielali wskazówek. Dodatkowo za każdym jeździł instruktor nagrywał przejazd na kamerce, potem wyprzedzał i w ten sposób można było podpatrzeć prawidłowe linie etc. To co zostało nagrane potem było omawiane w części teoretycznej (chyba, że ktoś źle ustawił kamerę, wtedy można było podziwiać tylko sposób operowania dźwigniami i piękno przedniego błotnika;]). Na koniec nastąpiło podsumowanie i omówienie techniki jazdy każdego z osobna. Główne nagrody zebrał Trawer, Berek i Crazy (za całokształt)
Trzeba przyznać, że warunki były trudne, ale od połowy dnia tor zaczął przesychać i można było jeździć na slickach (Crazy), chociaż w moim i Berka przypadku jeździliśmy na slickach także rano (w końcu jesteśmy pro riderami;]).
Wydaje mi się, że każdy w tym dniu czegoś się nauczył. Chociażby jak długi odcinek można jechać po mokrym na dup.*, jak zrobić fikołka na łuku lub, że warto zatankować przed wyjazdem na tor ;)
Trzeba też przyznać, że chłopaki nieźle naginają po mokrym.
Po treningu zwijka i na szamę.
Karczma jaką znalazł Franz z Crazym musze przyznać zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Takiego miejsca z taką obsługą długo by było szukać (czysta abstrakcja). Chociaż nauczka na przyszłość jest taka – warto mieć ze sobą swój widelec i że lepiej nie jeść kukurydzy;)
Link [url]http://krcmapisek.cz/cz/fotogalerie/50[/url]
Po posiłku hotel i balety.
Dzień 2
Już o poranku zapowiadał się ciężki dzień;]
Zapodaliśmy śniadanie (chociaż nie wszyscy) i wylot do Milovic.
Po krótkiej drodze (i poszukiwaniach zaginionej torebki) dotarliśmy na miejsce.
Tor jest na uboczu, asfalt przyczepny i ku uciesze niektórych duża sekcja terenowa. Nawet pogoda dopisała – wyszło słońce i było naprawdę ciepło.
Na torze pojeździliśmy do 15tej. Chyba wszyscy byli zaspokojeni i Ci którzy lubią teren i Ci którzy asfalt. Można było ćwiczyć do woli. Ogólnie 10/10.
Potem kasa do papy Vorlicka i kierunek PL.
Przyznam się, że w pewnym momencie byłem sceptycznie nastawiony do tego wyjazdu (cena +pogoda), ale dzięki temu co powiedział Franz - co za różnicę wam robi 30 EUR w kontekście całości kosztów – stwierdziłem, że zobaczymy jak będzie. Okazało się, że było fantastycznie zarówno pod względem doskonalenia techniki jazdy jak i towarzyskim.
Trzeba też przyznać, że jeszcze długa droga do poziomu jaki był reprezentowany na tym wyjeździe, ale cóż trzeba trenować i się nie przejmować;)
Foty wkrótce, ale już nie ode mnie (Prawda Asia/Trawer/Monika/Bart;])
PS. Odnośnie moich wcześniejszych postów. Chciałem przeprosić wszystkich, którzy się o mnie martwili i dzwonili. Sorry za zamieszanie i dzięki za wyrozumiałość chłopaki.