Hard Enduro jako baza do SM - 450 czy większy? (Strona 1 z 3)

Mogę Ci napisać o EXC mam 525, wcześniej śmigałem tez na 450, nie ma wielkiej różnicy mocy 525 jest troche mocniejsza na ''dole'', wagowo coś ok 117 kg na suchara. Jak na szosę 525 jest dla mnie ok tak w teren jak dla mnie za mocna, zależy od rodzaju jazdy, Ja wole wolniejsze techniczne przeszkody, bo do zapierdalania po polniakach i na podjazdy bedzie ok.Między 450 i 525 jest jeszcze mała różnica w żywotności na plus dla 525.

Dzięki Raku.
Właśnie problemów z ogarnięciem w terenie najbardziej się obawiam - na ulicy raczej powinienem dać sobie radę... ;)
Z tego co piszesz wychodzi, że lepiej skoncentrować się nie tyle na szukaniu konkretnej pojemności co na wyszukaniu możliwie najzdrowszej sztuki a czy to będzie 450 czy 525 to już nieco mniej istotne?

Wspomniałeś, że 525 jest trochę żywotniejsze - chodzi o interwały serwisowe czy zwyczajną odporność na zużycie?
Jak wogóle żywotność takich 450/525 exc ma się do typowych crossówek(jak choćby sxf)?
Oliwę też trzeba zmieniać co 5mh? Jak z zaworami, remontami? Czaso-okresy między serwisami są trochę dłuższe czy nie ma tu większych różnic?

A co ci nie pasowalo w sxf?

Kapuje. Zdaję sobie sprawę, że LC4 to to nie będzie! ;) Widzę jednak, że tragedii też nie ma w porównaniu do tego jak często(fakt, że dmuchając na zimne a nie z musu...) grzebałem w SXFie. Dzięki.

Figiel: SXF był OK ale miał w moim przypadku dwie zasadnicze wady - zdecydowanie za słaby silnik na SM i brak możliwości zarejestrowania.

Brak blachy to rozumiem, a silnikowo dziwne bo podobny do drz tylko wyzej sie kreci

Wiadomo - wszystko rzecz gustu... Dla mnie DRZ też jest za słaby a do tego jeszcze za ciężki(masywny). ;)
Weź poprawkę, że to ma być sprzęt czysto freeride'owy, do zabaw i wygłupów(miasto-terrorek/teren-enduro)a nie stricte na tor - stąd i wymagania specyficzne. ;)

SXF był genialny - czułem się na nim jak na BMXie ale nie zbyt duża moc powodowała, że ciągle miałem niedosyt. Ciągle miałem wrażenie, że zabawa kończyła się dokładnie w momencie kiedy zaczynało robić się zajebiście! ;)
Nie chodziło wyłącznie o napędzanie się - najzwyklejsza szybka guma na wyższych biegach wymagała szarpania za kierę i innych dziwnych manewrów. Ja lubię być panem sytuacji i zwyczajnie "pacnąć po klamie" kiedy uznam za stosowne i jechać swoje - bez zbędnego kombinowania, dokładnie tak jak ja chcę a nie jak muszę ze względu na niedostatki mocy i momentu... żeby wogóle jechać!;)
To, że ważę bliżej 100kg niż 90 też na pewno nie pomagało a wrażenie, że czegoś mi brakuje potęgowało przyzwyczajnie do sportowych szpejów gdzie moce i prędkości też są nieco inne.
Się rozgadałem się... :D

Bier WR lub EXC 450-530.
Jezdzi sie bajka.