1

Temat: Praktyka czyni mistrza?

No właśnie.. Muszę przyznać, że od dłuższego czasu miotam się trochę z tym pytaniem i zastanawia mnie czy to popularne przysłowie znajduje odzwierciedlenie w przypadku jazdy motocyklem..

Moze i temat lekko głupi, może niepotrzebny za bardzo do niczego ale mimo wszystko spróbuje.. Swoje prawko na motocykl odebrałem w ubiegłym roku gdzieś pod koniec października i niedługo potem kupiłem motocykl DRZ 400 SM, głównie ze względu na fakt, że akurat była okazja kupić od znajomego + szwagier który 12 lat jeździ motocyklem powiedział, że dla początkującego motocyklisty ten motocykl będzie w sam raz - jest dość odporny i sporo wybacza.. No i chyba ma racje. Łącznie jeżdze na nim może tydzień - licząc 2-3 dni jakie pojeździłem w ubiegłym roku po zakupie i 3-4 korzystając z jako-takiej pogody w tym roku.. Niestety miałem już kilka głupich akcji - a to hamowanie zbyt agresywnie przednim i uślizg koła, a to nawyk z jazdy na motocyklu szkoleniowym próbując wymanewrować z wolną prędkością na parkingu bez "pół-sprzęgła", znowu jakaś akcja z hamowaniem na piasku i dzisiaj w sumie jedna głupota -zachciało mi się wjechać na jakąś polną fest drogę na wypizdowiu gdzie było w cholere błota i kolein - połowe jakoś przejechałem ratując się podnoszeniem dupy z siedzenia i balansowaniem ciałem ale w miarę jak koła już się konkretnie błotem zalepiły to nawet nie wiem kiedy i gdzie leżałem już na glebie.. Większość tych akcji dzieje się przy małych prędkościach i zazwyczaj tam gdzie występują jakieś zanieczyszczenia - piach, żwir etc. Staram się nie brać tego do siebie - znajomi starają sie pocieszać mówiąc " jak się nie wypieprzysz to się nie nauczysz " . Zdaje sobie sprawe, że jak się wypieprze to, że to nie jest pierwsza i nie jedyna jaka może mnie czekać i żeby tylko "Tak" się wywracać. Jednak gdzieś tam zawsze pozostaje ta urażona duma - z każdą taką glebą - chociaż było ich może na razie z 5, zaczynam tracić wiarę we własne możliwości. Nie odwala mi , staram się nie być żadnym mistrzem prostej, nie próbuje kozaczyć bo nie po to robiłem to prawo jazdy. Coś podpytam, coś przeczytam, do czegoś dojde sam ale zaczynam się zastanawiać czy takie wątpliwości są normalne?

Nie chciałem za bardzo zakładać takiego tematu bo szukałem już wcześniej tego typu dylematu u innych osób gdzieś na innych forach i zazwyczaj uzyskiwali oni odpowiedź w stylu "Motocykl nie jest dla wszystkich, jak nie umiesz jezdzic to sie za to nie zabieraj", "daj sobie spokój bo jeszcze siebie, albo gorzej - kogoś zabijesz", no i bywały też jakieś epitety w stylu że ten to pizda, tamten to lamus etc.

Czy wystarczy jezdzić, żeby się nauczyć, doskonalić, mając nadzieje, że nadchodzący sezon nie bedzie tym ostatnim czy trzeba coś jeszcze oprócz tego robić?

Co tu dużo mówić jeżdze trochę jak drewniany pinokio - tragedii nie ma, nikogo na szczęście nie potrąciłem nie spowodowałem zagrożenia żadnego ale te moje umiejętności bardzo miernie wyglądają - czasami redukuje do 2 żeby wejść w zakręt jak jest pod kątem 70-90 stopni, od tych gleb zrobiła mi się awersja to mocniejszego hamowania i trochę się dygam zahamować ostro - można by powiedzieć awaryjnie. Nie pochylam się jakoś z gracją w zakrętach i nie śmigam z predkością godną supermoto pomiędzy autami..

Myślałem nad zrobieniem jakiegoś profesjonalnego kursu doszkalającego dla osób które prawo jazdy posiadają bo niestety ale zwykłe szkoły jazdy w mojej miejscowosci pozostawiają raczej wiele do życzenia..

To by było na tyle w sumie, jeśli macie jakieś wskazówki czy spostrzeżenia to chętnie przeczytam. Jeśli też nie obejdzie się bez krytyki to trudno, dorosły jestem wezme na klatę :-)

2

Odp: Praktyka czyni mistrza?

Masz rację, praktyka czyni mistrza, jednak z tego co piszesz, to prawdopodobnie Twój instruktor nie nauczył Cię jeździć i lepiej tych nauk sobie nie utrwalaj. Pomysł z kursem doskonalenia techniki jazdy jest bardzo dobry.
Tak na szybko przez internet to ciężko kogoś nauczyć. Skąd jesteś?

"Najbardziej mnie teraz wkurwia u młodzieży to że już więcej do niej nie należę" Kazik Staszewski"

3 Ostatnio edytowany przez Olaff (2012-03-02 22:29:01)

Odp: Praktyka czyni mistrza?

Archie napisał/a:

drewniany pinokio

A pokaż mi nie drewnianego :D Nie wiem jak tam z Twoją psychą, ale ja się przesiadłem ze ścigacza na SM (klasa 125cc) i tylko jak się wyglebie to się smieje sam z siebie 'jak to się mogło stać' . Na tym ścigu miałem glebe to tylko kolano pobolało i dalej jazda. Trudno jeździć na łysych gumach ( w porównaniu do kostki ) supermoto po lesie,błocie i etc., bo to nie to samo co full crossówka.

Nic się nie przejmuj i do przodu !

READY TO >> TERROR

4

Odp: Praktyka czyni mistrza?

Tak jak piszesz wydaje mi się że musisz jeszcze pojeździć.
Twoje gleby to wynik braku doświadczenia i pewnie tego, że się spinasz.
Ja na początku robiłem tak samo, jak spanikowałem to hebel na hama i gleba.
Przy zawracaniach gleba. W terenie gleba:)
To jest normalne.
Fakt, że pomaga czytanie różnych artykułów i porad.
Na piasku hamujemy głównie tylnym hamulcem.
W terenie idzie zasada, że jak zamkniesz gaz to leżysz itd.
Ale tego się nauczysz z czasem. Jeździj i się ucz. Im więcej tym lepiej.

Husaberg FE 450 E / SM
KTM 380 SMR SOLD
DR-Z400SM   3x3 , FCR39MX , JD , MRD/SSW , MAGURA/BREMBO4P/BRAKING320MM, IMS 2.6  SOLD

5 Ostatnio edytowany przez Archie (2012-03-02 22:41:21)

Odp: Praktyka czyni mistrza?

@gierwi

Faktycznie z tą nauką to raczej słabo - sam nie był za bardzo zapalonym motocyklistą, gdzieś tam kiedyś pewnie jeździł ale zabrakło takich być moze oczywistych i ważnych elementów jazdy. Co do miejscowosci to jestem z Gorzowa Wlkp.

@Olaff

Na początku miałem właśnie takie - ja pindole - jaki przypał wchodzić w zakręt z taką predkością licząc, że motocykl się bedzie jakoś "toczył. Tyle że potem zacząłem się zastanawiać bardziej nad tym, że chociaż może to i śmieszne to kiedyś - niekoniecznie z mojej winy może się to źle skończyć. Stąd to zastanawianie się nad problemem - czy jak będę jeździł i gdzieś tam się naraże na coś takiego, raz drugi, trzeci i będe miał dość szczęścia żeby były kolejne to w końcu nauczę się jak sobie radzić niezależnie od sytuacji. Brakuje mi doświadczenia i umiejętności i stąd te rozterki i wątpliwości.

@hacker33

No i właśnie tutaj masz racje.. Jak wjechałem w ten wypizdów to starałem się trzymać jakąś w miarę prędkość - koło 35-40 km, do momentu w którym zaczęły się już naprawdę sporawe koleiny, stawy zamiast zwykłej kałuży i trochę mnie wytrzęsło ale przejechałem.. Tyle że potem już zacząłem trochę panikować - zobaczyłem jeszcze raz to samo i pomyślałem że nieco zwolnie to jakoś gładko pójdzie.. No i poszło, ale pyskiem w błoto :D

6

Odp: Praktyka czyni mistrza?

Jeździj jeździj i jak skończysz jeździć to dla odmiany idź pojeździć . Ile km zrobiłeś 1000 podejrzewam , że nawet nie .
To nie przychodzi od razu po takim dystansie ty się jeszcze nawet nie z integrowałeś z tym motocyklem , nie rób nic ponad swoje możliwości , jeśli nie czujesz się na siłach to lepiej zredukuj do tej dwójki z czasem wszystko samo przyjdzie .
Myślę , ze każdy ma za sobą zablokowane przenie heble , uślizgi tyłu  różne paciaki . DOBRA GLEBA NIE JEST ZŁA , a z każdą jesteśmy mądrzejsi .

motoslide.com

7 Ostatnio edytowany przez Olaff (2012-03-02 22:43:07)

Odp: Praktyka czyni mistrza?

Pośmigasz trochę w tym roku to nabierzesz doświadczenia raz, dwa. Podczepisz się jeszcze pod jakichś supermociaków z okolicy i będzie ok.

Tu mój paciak : [url]http://www.youtube.com/watch?v=knBuAyWBl0E[/url]

1 jazda po zakupie, jakoś przed sylwkiem :D Teraz bym się już nie zastanawiał i przeciął przez te błoto.

READY TO >> TERROR

8

Odp: Praktyka czyni mistrza?

Czasami jak śmigasz po prostej to też zaczyna rzucać kierą :D (ja tak miałem przy 90km/h na polnej) Po prostu odpuszczasz gaz wychylając tułów do kierownicy robiąc taki "Π" mostek równoległy do kiery. Dobrze zrobiony pomaga. Oczywiście porada typowo motocrossowa.

http://www.youtube.com/user/Luzak47
Dum spiro, spero
♥ Supermoto ♥

9

Odp: Praktyka czyni mistrza?

1. Patrz w stronę w którą chcesz jechać! Nie na wymienione przez Ciebie wcześniej plamy piasku i innego syfu.
2. Trzymaj motocykl kolanami a nie rękami! Postaraj się mieć możliwie rozluźnione ramiona.
3. Podczas jazdy po łuku ZAWSZE otwarty gaz! Nie zawsze do końca ;-) ale na tyle żeby silnik ciągnął.
4. Hamulec (najlepiej oba) naciskaj zawsze płynnie! Nawet kiedy "walczysz o życie". Może szczególnie wtedy!
5. JAK NIE WIESZ CO ZROBIĆ TO DODAJ GAZU! Nie do oporu oczywiście.
6. Kasę przelej na konto nr: !@##$$%%^^*())*&^%$#@!

"Najbardziej mnie teraz wkurwia u młodzieży to że już więcej do niej nie należę" Kazik Staszewski"

10

Odp: Praktyka czyni mistrza?

Barteksm napisał/a:

Jeździj jeździj i jak skończysz jeździć to dla odmiany idź pojeździć . Ile km zrobiłeś 1000 podejrzewam , że nawet nie .
To nie przychodzi od razu po takim dystansie ty się jeszcze nawet nie z integrowałeś z tym motocyklem , nie rób nic ponad swoje możliwości , jeśli nie czujesz się na siłach to lepiej zredukuj do tej dwójki z czasem wszystko samo przyjdzie .
Myślę , ze każdy ma za sobą zablokowane przenie heble , uślizgi tyłu  różne paciaki . DOBRA GLEBA NIE JEST ZŁA , a z każdą jesteśmy mądrzejsi .

No 1000 jeszcze nie zrobiłem.. Ledwo półmetek bo koło 600..
Co do własnych sił - taką taktyke starałem się zazwyczaj stosować. Dzisiaj mnie tylko podkusiło bo zacząłem się zastanawiać że niby jak mam się nauczyć jak nie będę się na ryzyko wystawiał. Bo jeśli stale będę tak samo jeździł nie próbując nowych rzeczy to czy czegoś się naucze? No i jak pomyślałem tak zrobiłem - pojechałem w tę nieszczesną drogę - w zasadzie już na koniec - wypieprzyłem się i co tu dużo mówić byłem na siebie zły jak cholera ;-)

Olaff napisał/a:

Pośmigasz trochę w tym roku to nabierzesz doświadczenia raz, dwa. Podczepisz się jeszcze pod jakichś supermociaków z okolicy i będzie ok.

No właśnie co do jeżdzenia w grupie to trochę się źle z tym czuje - zdaje sobie sprawę że jeżdze bardzo słabo a niestety nie wszyscy są tak wyrozumiali że wezmą na to poprawkę - nie chce być za bardzo dla kogoś ciężarem, w dodatku narażać się na niepotrzebny stres w efekcie czego taka przejażdzka byłaby bardziej torturą niż przyjemnością. Na razie to większość pozytywnych rzeczy spotkała mnie na tym forum, przyjemnie mi się czyta wypowiedzi ludzi, pomimo różnic charakterów ludzie potrafią się tu dogadać. Ta brać motocyklowa to właśnie jedna z tych rzeczy przez które zapragnąłem zrobić Prawo kat. A.

WyImaginowany napisał/a:

Czasami jak śmigasz po prostej to też zaczyna rzucać kierą :D (ja tak miałem przy 90km/h na polnej) Po prostu odpuszczasz gaz wychylając tułów do kierownicy robiąc taki "Π" mostek równoległy do kiery. Dobrze zrobiony pomaga. Oczywiście porada typowo motocrossowa.

Czyli naciskać ciężarem ciała (tułowiem) na kierownice tak?

11 Ostatnio edytowany przez WyImaginowany (2012-03-02 23:05:50)

Odp: Praktyka czyni mistrza?

Archie napisał/a:

Czyli naciskać ciężarem ciała (tułowiem) na kierownice tak?

Nie nacisnąć, gdyż możesz zgubić pod sobą przednie koło :d i kontynuować jazdę z twarzą na podłożu :D
Mam na myśli tylko ustawienie rąk nie rozkładanie ciężaru. Jeśli ustawisz ręce tak jak pisałem to stabilizujesz sobie kierownicę. Taki naturalny stabilizator.

http://www.youtube.com/user/Luzak47
Dum spiro, spero
♥ Supermoto ♥

12

Odp: Praktyka czyni mistrza?

Ja powiem brutalnie. Poczatki nauki jazdy to polaczenie loterii z szkola przetrwania doprawione prawem dzungli. Jesli ktos ma pecha to i palec w dupie zlamie. Na drodze mozna zginac a na motocyklu skutki kazdego zdarzenia sa powazniejsze. Taka prawda. Jako takie doswiadczenie, zdobywa sie ze 2 sezony, ale prawda jest taka, ze mozna jezdzic  i 20 lat i nie umiec niczego. Samemu mozna sie nauczyc zlych nawykow. Oczywiscie mozna jezdzic zachowawczo i to generalnie dziala, ale sytuacja krytyczna moze zdazyc sie calkowicie nie z twojej winy, a wtedy brak pewnych doswiadczen da znac o sobie. Dobra szkola doskonalenia jazdy skraca ten czas gdy jestes na celowniku do jednego sezonu. 30 godzin wiedzy w pigulce daje dobre podstawy do cwiczen. Polecam ProMotor w warszawie. Naprawde ucza tam dobrych rzeczy a zajebista poprawe w technice jazdy zaowazysz po 20 godzinach na placu. Potem przez caly sezon cwiczysz to co Ci pokazano i po 1 sezonie masz ogarniete moto jak po kilku sezonach. Tak na szybko i w domu, to moge polecic ksiazke "the twist of the wrist" oraz oba filmy o tym samym tytule. Nic lepszego do tej pory nie mialem okazji czytac ani ogladac.

[IMG]http://img845.imageshack.us/img845/9062/katradom2.jpg[/IMG]

13

Odp: Praktyka czyni mistrza?

No i jadąc przez koleiny kałuże itp. stojąc na podnóżkach.

14

Odp: Praktyka czyni mistrza?

JERY napisał/a:

moge polecic ksiazke "the twist of the wrist" oraz oba filmy o tym samym tytule. Nic lepszego do tej pory nie mialem okazji czytac ani ogladac.

Ciekawe, zobaczę sobie.
Osobiście to nie potrafię opisać takich czynności, najlepiej byłoby pokazać lub podejrzeć u jakiegoś motocrossowca

http://www.youtube.com/user/Luzak47
Dum spiro, spero
♥ Supermoto ♥

15

Odp: Praktyka czyni mistrza?

600km :)
Ja tak śmigałem przez pierwsze 6000km:)
Jeden sezon to minimum. Na początku należy dużo jeździć aby wyczuć motocykl, itd.
Najlepiej śmigaj łatwymi trasami aby mieć radość z jazdy i nauczyć się tych podstaw.
Pojedź czasami na jakiś parking i pośmigaj między latarniami, po przyśpieszaj, pohamuj tylnym hamulcem aby nauczyć się nawyku.
Naprawdę ze spokojem.

Husaberg FE 450 E / SM
KTM 380 SMR SOLD
DR-Z400SM   3x3 , FCR39MX , JD , MRD/SSW , MAGURA/BREMBO4P/BRAKING320MM, IMS 2.6  SOLD