Więc tak, moto byłem oglądać jeszcze przed fala mrozów (temperatury dodatnie jeszcze wtedy panowały). Po odpaleniu go na placu, poczekałem, żeby trochę pochodził na wolnych obrotach, silnik pracował równo, ale niepokojace było troche takie jakby "dzwonienie" w silniku (wydaje mi się, że może to być łańcuszek rozrządu). Jak moto juz sie zagrzało zrobiłem dość solidna rundkę. Przy nakrecaniu zgasł mi kilkakrotnie, ale to jest spowodowane chyba moim brakiem "obycia" z tym sprzętem.
Ogólnie, wizualnie jest super. Zauważylem tylko, że zestaw napedowy wymagał by juz wymiany.
Najbardziej martwo mnie to, że moto jest juz praktrycznie cała zime wystawiony na allegro i jeszcze nikt go nie kupił (może właśnie dlatego, że coś z nim nie tak). Sprzedajacy zastrzega się, że to normalne bo nie każdy ma na tyle kasy żeby wyłożyć na taki sprzęt (prawie 13tyś). Powiedział równiez, że w razie kupna możemy podjechać sprawdzić czy rama jest prosta w specjalnym warsztacie, więc możliwość tego, że jest po kraksie jest mała.
Bardziej obawiam sie "czegoś" w silniku... Co może sie przydażyć w najgorszym przypadku i jak tego uniknąć? Nie chce kupić moto na kilka dni po czym wyladuje na kapitalnym remoncie za xxxx zł :( Czy ma znaczenie to, że jest to 2005r, czyli pierwszy rok produkcji (moze jakies niedociagniecia fabryczne które wychodzą po czasie)?
Wydać na drz'tke planuję max 15 tyś (ale wolał bym coś tańszego), rocznik - im mlodsza tym lepsza, przebieg nie jest wazny, byle była by sprawna i bezawaryjna.
Moto które oglądałem jest z 2005 roku, ma 9tys. km przejechane i kosztuje nie cale 13 tyś.