Ja jako totalny amator i czlowiek ktory niewiele umie, widzial bym ten wypad z rosnacym poziomem trudnosci a nie malejacym. Podjazdow takich jak chlopaki z krzeszowic nie wyjade. Nie ma szans :) A po tym co widzialem to pewnie Raku, Kowal i pare innych osob ma takie obcykane. Dlatego ja bym to widzial tak, ze zaczynamy spokojnie. W miare male gorki z malymi katami na poczatek i potem niech sobie te gorki rosna. Podobnie z jakimis rzekami. Zacznijmy od brodow i dodawajmy glebokosci. W ten sposob dojdziemy do poziomu w ktorym kazdy bedzie mogl sie poruszac w miare swobodnie. Poprostu wolal bym uniknac sytuacji w ktorej pierwszego dnia na pierwszej gorce gruzuje sprzeta (wlasciwie to tej sytuacji wolal bym w ogole iniknac :P) albo topie go w pierwszej rzece :) Nie to ze boje sie o lakier czy cos w tym stylu. Nie naleze do odob ktore by sie tym zamartwialy, ze okleina sie podrapie. Gleby mi nie przeszkadzaja bo w enduro to norma. Ale dewastacji wolal bym uniknac :) Pytanie tylko czy osoby ktore daja rade nie beda sie nudzily i wkurwialy tym ze sie nudza, jesli okaze sie ze poziom dla nich jest zdecydowanie za niski. Niebawem wrzuce film z naszego endurowania, to przynajmniej bedziecie mieli poglad na nasz poziom :P
[IMG]http://img845.imageshack.us/img845/9062/katradom2.jpg[/IMG]